czwartek, 11 grudnia 2014

Ostatnio przesadzam.

Jak nie pisałam to chyba z 8 miesięcy (no okazjonalne wpisy były no i remont, remont był), jak znowu piszę - to kilka postów tygodniowo. Jestem niezrównoważona:)

Dzisiejszy post sponsoruje Emka - chce przepis na karpia to jej (i wszystkim innym) go napiszę, a co. Tym bardziej, że prosty jak konstrukcja cepa, a jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Wcinam w Wigilię z wielkim mlaskiem:)


(fotka z internetów)

Sprawiam zwierzę wcześniej, dużo wcześniej, dzielę na porcje (dzwonka) i mrożę. Najczęściej dwie - trzy spore sztuki. Wrzucam do stosownego wora i zamrażarki. Se leży i czeka do wigilii Wigilii:)

Będziemy potrzebować:
1. Kilka dorodnych cebul
2. Masełko (z lodówki)
3. Sól
4. Odrobinę oleju

Nie używam w domu żadnych, ale to żadnych gotowych przypraw, cały czas się uczę dosmaczać potrawy naturalnie, ziołami i idzie mi to coraz lepiej. A czasem już nawet bardzo dobrze:)

Wieczorem, w przeddzień wigilii Wigilii wyciągam poporcjowanego karpia. Potrzebuje około doby, coby się do końca rozmrozić. W wigiię Wigilii jeszcze raz go płuczę (wydziela się jakaś kleista maź, pozbywam się jej płucząc dzwonka). Solę tak, jak lubię, dokładnie - zewnątrz i wewnątrz.
Cebulę kroję w półkrążki - nie wysilam się, mogą być grube.
Dalej robię tak: biorę sporą michę, układam na dno kilka półkrążków cebuli. Na to jedna warstwa karpia. I dalej to samo - kilka półkrążków cebuli (może być dużo) i znów jedna warstwa karpia. Chodzi o to, żeby cały karp miał kontakt z cebulą:)

Jak już się produkty skończą michę szczelnie przykrywam i ładuję przynajmniej na dobę do lodówki. Zaczyna się proces maceracji i przenikania przypraw:)
W dniu Wigilii, godzinkę przed kolacją dużą blachę lekko smaruję olejem. Układam na niej obok siebie (pojedynczą warstwą) dzwonka karpia razem z cebulą - cebulę układam na wierzchu. Na każde dzwonko kładę kawałek masełka. Rozgrzewam piekarnik do 160 stopni, wkładam blachę do środka i trzymam tam około 40 minut.
Karp się piecze. 
Cebula się rumieni.
Masełko się roztapia.

Kiedy pieczenie się zakończy najczęściej ładuję karpia razem z blachą na wigilijny stół - żeby był gorący. Chętni szybciorem sobie nakładają, blachę ponownie wstawiam do piekarnika, dokładki wtedy też są ciepłe:)

I to by było na tyle.
Prościzna - łatwizna, a smakuje obłędnie! I nie capi nijakim błockiem czy innym mułem. Nic a nic!
Smacznego:)

P.S. Gdyby ktoś miał jakiś ciekawy przepis to ja chętnie, piszcie! Ten jest mój autorski, wszelkie prawa zastrzeżone:)))

13 komentarze:

emka pisze...

o łał... brzmi prosto! :) i w ogóle nie pracochłonnie! :)
SUPER :) Dzięki bardzo :*****

Dorothea pisze...

Psze baaaardzo! Pracochłonność niska, smakowitość wielka. Rób Waćpani i post factum daj znać, jak wyszło :)

monotema pisze...

Zawsze smażyłam, a tu proszę, tłuszczu zdecydowanie mniej ;)

Dorothea pisze...

@ monotema - co prawda to prawda :)

Zofijanna pisze...

A ja wczoraj filety z karpia na obiad kupiłam. Całkiem dobra ryba, zamiast tilapii, pangi, itp. z brudnego Mekongu, aczkolwiek nie przepadam za nią.
Przepis Twój płodny blogerze wykorzystam. Dzięki.

Dorothea pisze...

@Zofi - smacznego! Podziel się smakowymi wrażeniami :)

Unknown pisze...

Uwielbiam wszystkie przepisy z dużą ilością cebuli :) Jakiś czas temu robiłam podobnie rybę, tylko bez maceracji, a cebulę dodatkowo posłodziłam i wyszło pycha, także ten karp po nocnym romansie z cebulą musi być jeszcze bardziej pycha :D

Dorothea pisze...

@ Alicja - " nocny romans z cebulą" - to dopiero pychota, pychota słów:)))

Ataboh pisze...

Faktycznie prosty przepis i nie trzeba stać przy patelni tuż przed :) U mnie robię rybę ( nie karpia, bo nie chcą - ale w moim rodzinnym był tak wykonany karp ) w śmietanie cebuli i grzybach suszonych. Smaży się rybę na patelni, można rano. Potem na godzinę przed wigilią miesza się namoczone, ugotowane i pokrojone drobno suszone grzyby ( razem z wodą w której sie gotowały ) ze śmietaną. Cebulę szkli się na maśle - przyprawia. Rybę kładzie się w żaroodpornym naczyniu, na nią warstwę dużą cebuli, na to zalewę ze śmietany i grzybów przykryte naczynie na godzinę do piekarnika - pyszna!!!

Dorothea pisze...

@ Ataboh - dzięki serdeczne, tego nie znałam. Jak wystarczy czasu to wypróbuję, grzybki mam, karp już też się mrozi.

Ataboh pisze...

Bo to chyba autorski przepis mojej mamy - przynajmniej tak mówiła :) - już nie zapytam...

Dorothea pisze...

@ Ataboh - tym bardziej zrobię. I nikomu nie powiem, będzie niespodzianka. I dam Ci znać, jak wyszło. Nie wiem tylko, jakie proporcje karpia, grzybów i cebuli. Gdybyś tu zajrzała daj znać, chociaż w przybliżeniu, ok?

makneta pisze...

O żesz, jakoś niedokładnie go czytałam poprzednio i karp u mnie jeszcze w zamrażalce, ale to filety, to może rozmrożą się szybko.

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)