środa, 17 grudnia 2014

Znów środa:)

Zatem - do Maknety:)

Kiedy żył teść co roku wysyłał nam świąteczne kartki i wymagał stanowczo tego samego. A w nas był bunt, a nam się kartek słać nie chciało. Mąż czasem wysyłał "dla świętego spokoju".
Teść zmarł. Kilka miesięcy po jego śmierci znalazłam w domu  napisaną jego drżącą ręką ostatnią chyba kartkę. Rozryczałam się. Ta kartka była niczym relikwia...

Po jakimś czasie przyszło mi do głowy, że kiedy odejdzie Mama będzie mi jej w szczególny sposób brakować. Ojca też. Nie będę się wdawać w szczegóły. Rodzice żyją, mają się różnie, a póki co - dobrze. Pomyślałam, polazłam kiedyś do Mamy i powiedziałam: - Zrób mi skarpetki.
Mam zdębiała.
- Przecież sama umiesz zrobić, po co ja mam Ci robić?
- A po to, żebym się miała do czego przytulić, jak Ciebie już nie będzie.
(nie gorszcie się, o pewnych sprawach rozmawiamy szczerze i otwarcie, brak milczenia w temacie śmierci jest dla nas błogosławieństwem).
Kupiłam cztery rodzaje włóczki.
Czekałam długo, bo Mama różnie się czuła.
Ale w końcu mam - cztery pary ślicznie zrobionych, z miłością udzierganych skarpetek.
Nie, nie noszę ich.
Miziam:) 


Niech mi będzie wybaczone, że pokazuję nie swój udzierg, ale bardzo chciałam tymi szczególnymi skarpetkami na blogu się podzielić.



Kolory w 90% wiernie oddane, fociłam w miejscu do którego się przyznać nie mogę, ale tylko tam było dobre dzienne światło:)



Tak sobie leżą u mnie w pokoju, patrzymy na siebie, cieszą moje oczy, czekają na premierę. Może w jakiś świąteczny dzień dziergając na sofie którąś parę sobie założę?



Włóczka skarpetkowa regia, druty 2,5, pięta wzmocniona, wykonanie cud-miód-malina. Mama uwielbia dziergać skarpetki:)



Tu jeszcze detal:


W trakcie dziergania przez Mamę powyższych cudności któregoś dnia dostałam od niej telefon:
- Dziecko, ale jak ty się będziesz przytulać do SKARPETEK???
- To zrób mi ponczo! - walnęłam.
- Ty jesteś od poncz! - powiedziała Mama.

Za jakiś czas zostałam poproszona o wybranie włóczki. Usłyszałam, że cena nie gra roli, a ona bardzo chce mi to ponczo zrobić.
Wybrałam malabrigo arroyo.
Mama nie wystraszyła się ceny:)
I teraz dzierga mi ponczo - nie wiem jak rzeczone wygląda, bo mi skubana pokazać nie chce. Kolor wełny znam, ogólny zarys co i jak podałam - ma mi wystarczyć.
No i wystarcza:)

Czekam więc, spokojnie, bez niecierpliwości.
Czekam na moją kolejną relikwię.
Po Tacie relikwię już mam.
Zrobiony własnoręcznie, kilkanaście lat temu, sporej wielkości żłóbek.
Nie oddam, nikomu nie oddam, co najwyżej zapiszę w spadku po śmierci!
Jakże ogromne może być znaczenie rękodzieła, jaki może mieć wymiar...
Potrzeba było lat, bym umiała to docenić.

Czytanie... nie czytam. Wybaczcie.
Nie mam ostatnio siły.
Dużo śpię - taka byłam dzielna jeśli chodzi o psicę, ale organizm upomniał się o swoje.
Często kładę się już o 20.00.
Ale ja bez czytania nie umiem, więc prędzej czy później do niego wrócę:)
Serdecznie ściskam środowych Makneciarzy - mam ochotę stworzyć u siebie bazę linków i nazwać ją "Banda Maknety":)
... obrazi się ktoś...???:)

21 komentarze:

Izula pisze...

Doro! Normalnie jak o sobie przeczytałam:) Tata, kiedy jeszcze żył dla swojej ukochanej córeczki robił ręcznie biżuterie:) I mam Tatowe broszki, łańcuszki, monogram do zawieszenia.... a w domu regał piwniczny, który po przeprowadzce nijak nie mógł skończyć jako materiał : stoi i przypomina:) I służy:) Mama szyła, robiła na drutach... i po Mamci mam jedną sukienkę w którą już dawno się nie mieszczę:) i serwetki ręcznie robione:) A Jej sukienkę, w której lubiła chodzić mam szczelnie zapakowaną. Jak mnie nachodzi chandra, to sobie wyjmuję... i czuję zapach Mamy. Od 12 lat i nadal go czuję... A i tak wiem, że są ze mną, i chronią.... Buziaki! Iza

Ataboh pisze...

Też miałam ... rękawiczki, raczej rękawiczkę bo drugiej mama przed chorobą nie zdążyła wykonać ( wykonała ją mi koleżanka ) - piszę miałam bo spaliły się w pożarze mojego domu... jak wiele innych cennych rzeczy np rysunki moich dzieci ...

Magdalena pisze...

Urocze skarpety, najbardziej podobają mi się te wielokolorowe! Idealne do siedzenia na kanapie pod kocem, z kubeczkiem herbaty i książką w łapce :)

Zofijanna pisze...

Nic nie powiem, bo mi łzy lecą , jak grochy...............
Cudne...............

Zofijanna pisze...

Ucałuj Mamę.

Lusia pisze...

Też mam taką swoją relikwie po Babci.Jest nią chustka na głowę, którą ubierała tylko od święta. Nie noszę jej, nie dlatego, że jest niemodna( dla mnie to najpiękniejsza chustka), ale dlatego aby nie uszkodzić jej. Bo ona była Jej....mojej Kochanej

Unknown pisze...

Piękne skarpetki, właśnie dlatego że nie do końca do noszenia :)
Też mam pocztówkę od teścia (ś.p.) wisi na lodówce i przypomina :)

Sylwia Murzynowska pisze...

superaśne skarpecioszki:)

Miedzyklebkiemakuchnia pisze...

Fajne skarpetki, ładne kolory.

edi.es pisze...

Mam tak samo jak Zofijanna.

Annette ;-) pisze...

Piękne są takie pamiątki i bardzo wartościowe.

Co do dziergania - może kiedyś znowu spróbuję, na razie dziobię.

Cynthia pisze...

Nie mam niczego takiego po mamie. Za wcześnie umarła, żeby myśleć o przygotowywaniu się na to. Ale mam po tych 22 latach nadal jej kapcie, są u taty w szafie i zawsze jak przyjeżdżam to je noszę.

Beata Redzimska pisze...

Wzruszajaca historia. Ja po latach z przyjemnoscia zagladam do listow, ktore pisala do mnie mama (jak zyla). I z przyjemnoscia nosze wydziergane przez nia rzeczy. Zaluje, ze poki zyla nie poprosilam ja by nauczyla mnie robic na drutach. Pozdrawiam serdecznie Beata

Dorothea pisze...

@ kochane - nie odpowiem każdej z osobna, bo braknie mi słów... Wiem tylko, że jestem szczęściarą mając ciągle jeszcze oboje rodziców. Pozdrawiam Was wszystkie. Mamę upału i opowiem jej, że udziergane przez nią skarpetki bardzo Wam się podobały. I cieszę się, że macie swoje relikwie... doceniłyście je wcześniej niż ja. Ataboh - dla Ciebie serdeczności specjalne. Pożaru nijak sobie wyobrazić nie umiem...

Jeszcze raz ściskam Was wszystkie i dziękuję za każde słowo.

Dorothea pisze...

Mamę ucałuję - tak miało być! Muszę wyłączyć podpowiedzi w tablecie, bo mi głupoty wypisuje.

karto_flana pisze...

Ach ty bando! ;) Moja mama dawniej dzieragala, ale teraz juz tego nie robi... Ja do tej pory mam rzeczy uszyte przez moja sp. babcie, ktore ciaz na mnie pasuja. (Byla swietna krawcowa) A jak siadam do maszyny to mam wrazenie, ze ona sie tam w gorze cieszy ogromnie...

allshadesofblue78.blogspot.com pisze...

Czytając wzruszyłam się, serio:) Zerżnę od Ciebie i też poproszę o coś takiego swoich. Chociaż mam coś od taty, otóż gdy miałam gdzieś z 10 lat, tata uszył mi i bratu pościel i poszewki na poduszki, nawet dziurki na guziki zrobił i obszył(!) Mam oba komplety u siebie i z wzruszeniem na nie patrzę , gdy leżą pod nimi moje dzieci:)) A Banda jak najbardziej wskazana, a nawet potrzebna, dawaj linki:))))

Dorothea pisze...

Już są linki do bandy, po prawej stronie pod logo Maknety:) Jeszcze nie mam wszystkich, ale wyłapię, wyłapię!

iglaiszydelko pisze...

Niezła nazwa, wchodzę w to,
Moja mama kiedyś robiła na drutach teraz uważa,że nie musi...
pozdrawiam Monika

Dorothea pisze...

@ iglaiszydelko - mam Cię! Pod nickiem "Monika". Może być czy zmienić? Jak wolisz?

makneta pisze...

Takie skarpetki to tylko na naprawdę chłodne noce powinnaś sobie zostawić. I cudnie, że mama chce ci zrobić ponczo.
Pozdrawiam

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)