Pierwszy od lat urlop z pełną kompleksową regeneracją, z uczuciem, że się człowiek fizycznie zmęczył wypoczywaniem :) Pierwszy urlop, po którym pierwszą czynnością było zapisanie się do klubu fitness. Nie, nie dla szpanu, dla sprawności i dla zdrowia, po prostu. Opłata uiszczona, karta klubowa w portfelu, lada dzień pierwsze zajęcia. Pilates albo siłownia - się zobaczy :)
Pierwszy bezstresowy powrót z urlopu. Bez obaw, że w czasie jego trwania szef przejrzał twoje dokumenty, porobił ich zdjęcia - wyłącznie po to, by udowodnić twoją niekompetencję. Oraz zrobić z ciebie durnia.
Pierwszy powrót z urlopu, kiedy twój (od dwóch miesięcy nowy) szef cieszy się twoim dobrym pourlopowym samopoczuciem, kiedy z klasą i kulturą informuje, co się zadziało podczas twojej nieobecności i pyta, czy na pewno wyrobisz się w terminach.
Oczywiście, że się wyrobisz, nahajka nie jest ci potrzebna.
Wyrobisz się, terminy to terminy, wiadomo, a ty po prostu nie chcesz zawieść swojego szefa.
Bo jest zwyczajnie dobrym człowiekiem i wie, co w życiu jest ważne.
Wie, że w życiu ważne jest... życie.
Wszak dwukrotnie umierał mu współmałżonek.
Twój szef wie, że życie to życie i wskrzeszenia zdarzają się rzadko... a papier to papier i zawsze można go poprawić, jeśli popełniło się błąd.
Twój szef perfekcyjnie odróżnia sprawy ważne od mniej ważnych lub nieważnych...
Pierwszy w twoim życiu TAKI szef.
A ponieważ miałaś dziesięciu (czy też jedenastu) innych, nieporównywalnie trudniejszych szefów - doceniasz.
Och, jak bardzo każdego dnia doceniasz.
Doceniasz spokój.
Doceniasz merytoryczność.
Doceniasz bezkonfliktowość.
Doceniasz zaufanie, to zaufanie, dzięki któremu stajesz na baczność nawet wtedy, kiedy nikt od ciebie tego nie wymaga.
I dziękujesz Bogu każdego dnia.
Za to, że u schyłku twojego zawodowego życia dał ci szefa, z którym jest ci po drodze, do którego możesz bezkarnie się uśmiechać, który nie szuka podtekstów i dwuznaczności, który jest prawdziwym wielkodusznym człowiekiem...
Panie Boże.
Proszę Cię tylko o jedno:
niech będzie mi dane z obecnym szefem dożyć emerytury.
Tylko takie mam na dzisiaj marzenie...
1 komentarze:
No, to za spełnienie marzeń, :-)).
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)