Przez większość mojego życia byłam szczupłą, wysoką dziewczyną/kobietą. Byłam zdrowa, mogłam ubierać się tak, jak chciałam. Jeszcze dziesięć lat temu byłam metabolicznie zdrowa, nauczyłam się pływać i jeździć na nartach, Piękne czasy... :)
Niepostrzeżenie, rok po roku zaczęło być mnie więcej. Po cichu - po wielkiemu cichu! Rozchwiał się mocno mój metabolizm, byłam coraz okrąglejsza, i - nie wiem, jak to się stało - długo tego nie zauważałam. Byłam wciąż dość aktywna fizycznie, jeździłam na rowerze, pracowałam w pocie czoła w ogrodzie. Mimo nadmiaru kilogramów byłam sprawna.
Najgorsze przyszło około dwa lata temu. Jeszcze chodziłam na siłownię, ćwiczyłam z osobistym trenerem, stosowałam różne diety, ćwiczyłam sposoby odchudzania. I nic - nic, ani odrobinę mniej! I wtedy zrozumiałam, że jestem rozwalona metabolicznie, że mój organizm kompletnie nie ogarnia norm związanym z żywieniem. Czułam się koszmarnie, rosło też poczucie winy z powodu tego, co się ze mną stało.
Rok temu w styczniu złamałam kompresyjnie kręgosłup, MRI pokazało też wcześniejsze identyczne złamanie, tylko w innym kręgu. Zaczęłam szukać przyczyn, poprosiłam lekarza o diagnozę osteoporozy - ot tak, żeby ją wykluczyć lub potwierdzić. Równolegle inny lekarz wspomniał, że mogę mieć szpiczaka mnogiego (a fuj!). Kiedy na badaniu densytometrycznym wyszła mi zaawansowana osteoporoza zaczęłam się śmiać z radości, że to nie szpiczak - nie szpiiiiczak!
Rok 2024 był jednym wielkim bólem. Ani leżeć, ani chodzić, ani stać. Wspominam go jak koszmar. Nie dałam rady gotować, kiepsko mi wychodziło sprzątanie. Zamawialiśmy obiady, coby zjeść coś ciepłego. Gotowania zaczął się uczyć MCO, szło mu słabo. Zresztą ubiegły rok i dla niego nie był łatwy, musiał znosić różne dolegliwości związane z chorobami, jakie zostały mu zafundowane.
Rok 2024 był rokiem, w którym moja waga zwiększyła się o 12 kg... Nie obżerałam się, jadłam rozsądnie. Jednak sporo leżałam, baaaardzo mało się ruszałam. Jeszcze nie wiedziałam, na czym polega otyłość i dlaczego ta choroba mnie dopadła. Zaczęłam szukać ratunku, bałam się, że kolejne kilogramy zrobią za mnie inwalidkę. Znalazłam COŚ, ale długo się bałam zastosować tę terapię. Niepokój nie pozwalał mi w nią wejść, na dodatek koszt miesięczny terapii był powalający. W końcu nadszedł ten dzień, kiedy zdecydowałam, że wchodzę w to.
Odkryłam internetową przychodnię, umówiłam wizytę online. Spotkanie odbyło się w przyjaznej atmosferze, pani doktor przedstawiła mi trzy różne sposoby zmniejszania wagi, wybrałam jeden z nich, pani doktor zaaprobowała, po czym wysłała mnie na badania. Powiedziała, że jeśli wyniki badania krwi będę dobre będzie można wdrożyć leczenie. Śmignęłam więc piernikiem na badania, wyniki były dobre, dowiedziałam się, że mam zdrowe nerki oraz wątrobę, tak samo wyszło z tarczycą, szwankował jedynie lipidogram (za wysokie trójglicerydy). Poczułam się zdrowa jak qń i zgłosiłam się do pani doktor, która przepisała mi następujący lek:
Dawka początkowa była 2,5 mg, do dawki widocznej na zdjęciu jeszcze nie doszłam. Raz w tygodniu robię sobie zastrzyk, po czterech tygodniach otrzymuję kolejną receptę na kolejną dawkę leku. Każda kolejna dawka jest mi przepisywana po wizycie kontrolnej, każdy kolejny krok jest uzgadniany - co, jak i kiedy. Czuję się zaopiekowana :)
Do figury ze zdjęcia jeszcze mi daleko, niemniej szanse są ogromne, że do niej z czasem dotrę. Lekiem, który przyjmuję jest mounjaro (tirzepatyd). Jest on agonistą receprora GIP oraz GLP1. Reguluje proces trawienia, wpływa też mocno na uczucie głodu - zmniejsza je. Jestem niesamowicie zdziwiona, że jem obecnie mniej więcej połowę tego, co kiedyś, a przecież nie obżerałam się. Choćbym chciała nie mogę zjeść więcej, bo jest mi wtedy niedobrze. To uczucie jest tak mocno motywujące, że po prostu nie da się zjeść więcej, bo się wtedy bardzo cierpi.
Zrozumiałam, że muszę mieć za mało hormonów GIP i GLP1, że te niedobory spowodowały, że zaczęłam przybierać na wadze. Obecnie tirzepatyd pięknie to wszystko reguluje. Leczenie będzie trwało aż do skutku, czyli do osiągnięcia takiej wagi, gdzie moje BMI będzie poprawne. Obecnie jest mnie 4 kg mniej, jeszcze ładniej dzieje się z obwodami. Mąż mówi, że wyładniałam, że mam młodszą buzię :-). Cieszę się bardzo. O caluśkiej drodze staram się nie myśleć, cieszę się procesem, raduję się drogą, jaką przed sobą mam. Często myślę o tłuszczu trzewnym, który się właśnie wytapia, czyniąc mnie powoli coraz zdrowszą. Po trzech miesiącach planuję badania kontrolne, jestem bardzo ciekawa wyników.
Napisałam duuuuużo - po części ku pamięci, a także dla Was. Może ktoś potrzebuje pomocy, może macie w rodzinach kogoś cierpiącego na otyłość, może ten obszerny post komuś zwyczajnie się przyda. Dajcie znać w komentarzach, pytajcie, a ja postaram się odpowiedzieć. No i zdrowia Wam życzę - zdrowia metabolicznego, a także zdrowia szeroko pojętego. Specjalne pozdrowienia ślę do Roksanny - trzymaj się kochana z całych sił i zdrowiej nam!
18 komentarze:
O, to kompletnie dla mnie nowe, nie słyszałam o tej terapii, mam nadzieje, że sprawdziłaś dokładnie skutki uboczne, jeśli są.
Dla kręgosłupa i stawów każdy kg mniej, to plus.
Trzymam kciuki i czekam na kolejne doniesienia, bo to ciekawe...
jotka
@jotka - no właśnie skutków ubocznych podobno brak... Myślę, że mogą mi trochę wypadać włosy, ale one odrosną i ja na to się zgadzam. Czytałam forum o mounjaro, ludzieńki mają niesamowite osiągi. Najważniejsze to przetrwać bunt organizmu (mogą się zdarzyć przestoje w się schudzaniu), nie zniechęcać się i iść do przodu. Co zamierzam uczynić. Będę też raportować:)
Kiedy tak patrze na efekty zrzucania wagi po ozempicu u roznych celebrytow plci obojga, to... zaczynam zalowac, ze nie jestem milionerka, bo te wszystkie specyfiki sa okrutnie drogie. Mounjaro tutaj kosztuje na 4 tygodnie, wiec nawet nie na miesiac, ponad 300 euro. Dowiadywalam sie. To jest niestety poza moim zasiegiem.
Kiedy tylko zaczęła się pandemia, od razu wylądowałam w domu, na pracy zdalnej. Dobrze mi było. Więcej mnie się zrobiło. Ruchu mało, jedzenia tylko trochę więcej. I na tej zdalnej dotrwałam do emerytury, razem z bagażem dodatkowych kilogramów. Prawda jest taka, że z wiekiem trochę spada metabolizm, jak dojdzie do tego mniej ruchu to wynik jest oczywisty. A matematyka jest bezlitosna. Jesz więcej kcal niż zapotrzebowanie organizmu - tyjesz. Schudłam, dużo. Basen, szybki marsz, deficyt kaloryczny i jestem zadowolona z efektu. Poszło łatwo, szybko i przyjemnie, bez głodu i wyrzeczeń. Na plus to moja kondycja, która poszybowała w górę. Wystarczyła mi konsekwencja. Nigdy bym się nie zdecydowała na Mounjaro, czy jakikolwiek inny lek na cukrzycę, celem schudnięcia.
Najlepszości
@Pantera - tak, to jest cholernie drogie. Koszt miesięczny w Polsce to około 1200,00 złotych.
Jednak... dużo mniej jem, więc jest oszczędność.
Ciuchów i butów na dwa lata mi wystarczy. Nie będę ich kupować.
Zmieni nam się kalkulacja naszego budżetu - mąż trzeci dzień jest na emeryturze. Na początku bólu nie będzie, bo odprawa emerytalna, pensja i emerytura. Zobaczymy, co będzie później.
Póki co od czasu do czasu kupię sobie włóczkę - jak się zrobię szczuplejsza to znów będę mogła nosić swetry i nie będę w nich wyglądać jak baleronik -:)
@Dorota - a czemu byś się nie zdecydowała na mounjaro? Masz jakieś obawy? Napisz proszę, może mi się Twoje zdanie w temacie przyda. Będę wdzięczna :)
@Dorothea nie mam żadnych chorób przewlekłych, w miarę dobre wyniki badań, nie zażywam żadnych tabletek. Jedynie jak nawracają mi zatoki to biorę sprawdzone lekarstwa a jak trzeba to antybiotyk. Wiem, że z wiekiem metabolizm spowalnia, ale też z wiekiem często jesteśmy mniej aktywni. Dlatego stawiam na aktywność, prawidłowe odżywianie i kontrolowanie spożywanych kcal. I wiem, że to wystarczy do utrzymania szczupłej sylwetki i dobrej wydajności organizmu. Poza tym nie chcę brać leków, kiedy nie mam takiej potrzeby. Mounjaro, czy Ozempic to leki na cukrzycę. Nie mam cukrzycy i dlatego nie brałabym takiego leku.
@Dorota - ozempic jest lekiem na cukrzycę, mounjaro ma w opisie "lek stosowany w otyłości". Super, że Twój organizm funkcjonuje rewelacyjnie, nic tylko cieszyć się trzeba razem z Tobą :) Tyle, że osoby podobne w swym metabolizmie do mnie mogą się efektów nijak nie doczekać, przy tym jeśli aktywność u nich jest zerowa (jak u mnie w 2024 roku) To nadzieje na uregulowanie wagi maleją do zera.
Bądź zdrowa i żyj bez leków, póki tylko się da!
Nie zawsze ruch i mniej kalorii robią robotę. Jestem tego przykładem. Zawsze miałam efekt jojo.
Dopiero keto pozwoliło mi się wyzwolić z napadowego głodu węglowodanowego oraz z nawrotu wagi. A też mam spowolniony metabolizm bo jestem po menopauzie.
Mam w domu dwie osoby, jedzące po korek wraz ze słodyczami. I mają niedowagę. Za to ja i syn mamy inną przemianę materii i musimy uważać CO jemy. Na szczęście na keto nie liczy się kalorii tylko unika węgli.
I to w moim przypadku działa.
Natomiast bywa, że bez leków nie da się zmusić organizmu do powrotu na właściwe tory. I dobrze, że są takie preparaty.
Cieszę się @Dorothea że specyfik działa :-)
@AnWu - działa kochana, działa! Je się cieszę. Co do Twoich domowników to trochę szok, że ta dwójka może jeść pod korek! Nie ma sprawiedliwości na tym świecie, oj nieee maaaa!
Najważniejsze, że widzisz, iż ten lek działa, że czujesz sie lepiej i chudniesz. Mam nadzieję, że nie ma żadnych skutków ubocznych, bo wiadomo jak bywa z lekami.
Ja też od kilku lat mam problemy z nadwagą (niedoczynnośc tarczycy), ale staram sie to jeszcze ogarniać zmianą diety i ruchem. Raz sie to udaje, raz nie. Zazwyczaj co sie schudnie przez ciepłe miesiace, to sie zimą przytyje. Ot, los kobiety- gąbki!:-))
Trzymaj się, pozdrowienia zasyłam serdeczne!:-))
@Olga Jawor - wiesz, to nie jest klasyczny lek, to jest analog dwóch hormonów. Mam nadzieję, że skutków ubocznych nie będzie. Wiem, że bardzo trzeba uważać przy odstawianiu, niemniej to będzie pod kontrolą lekarza.
Serdecznie życzę Ci wygranej z Twoimi nadmiarami.
Ja też serdecznie Cię pozdrawiam -:))
Trzymam za Ciebie kciuki! I bardzo się cieszę, że masz efekty. W pierwszej chwili żałowałam, że to takie drogie - musiałabym przestać jeść w ogóle, żeby mnie było stać, ale potem przeczytałam ulotkę. Częstym objawem niepożądanym jest alergia. Mi się już zdarzało uczulić się na leki w trakcie ich przyjmowania, więc jest duże prawdopodobieństwo, że i tu mnie by to spotkało. Dobrze, że w trakcie leczenia masz badania kontrolne - jestem spokojna o Twoje zdrowie. Ściskam :*
@Violet - Hej, jesteś! Twoje alergie przeróżne bardzo Cię ograniczają, podziwiam, że dajesz radę w tym gąszczu i że ogarniasz :) Mounjaro mnie nie uczula, badania kontrolne i regularne wizyty lekarskie dają mi jakieś poczucie bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że lekarz dobrze mnie poinformował, zresztą wszyscy lekarze od otyłości w przychodni "Zapytaj lekarza" są w tym kierunku wykształceni i mają doświadczenie. Ściskam serdecznie, Violet :***
Na otyłość nie cierpię, ale też mnie przybyło :-)) Zawsze byłam szczupła a od kilku lat po szczupłości nawet ślad nie pozostał. Wiem jednak że zmieniam się na skutek zażywania leków. Ale nie mogę przestać ich brać.
Więc staram się nie przejmować tym, że mnie jest trochę więcej.
Najważniejsze że mnie nic nie boli :-)
Pozdrawiam serdecznie.
@Stokrotka - no paczaj, trzeba na te kg uważać, ja nie uważałam i mam. Dziś pracuję w ogrodzie i jestem cała szczęśliwa😃 A to mój pierwszy komentarz pisany z telefonu, przecieram szlaki.
Serdecznie Cię pozdrawiam ❤❤❤
Jestem puszysta ale dobrze mi z tym. Jak się przewracam to nabijam sobie siniaki i krwiaki ale nic nie łamię. Pewnie mam jakieś choróbska bo kto nie ma po 77 ale się nie badam, bo już się nażyłam po korek. Ale Wy młódki badajcie się i zażywajcie co trzeba. Pozdrawiam Was i przytulam.
@Pellegrina - no może jesteś puszysta, ale jesteś sprawna i to się liczy.
A ja znowu nie taka młódka, no serio serio:)))
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)