środa, 7 stycznia 2015

W pionie

Dopiero drugi dzień, ale w pionie.
Po dniach dziesięciu.
Przeorało mnie.
Cudem udało się jakoś ogarnąć robotę - częściowo zdalnie, częściowo delegując zadania.
Wyższa ekwilibrystyka, jak bum cyk cyk.

Środa.
No to dzierganie i czytanie u Maknety.
Dziergam cały czas to samo, kwadracików przybywa:
 


Robota idzie powoli, ale też narzuta będzie duża. No i łapy bolą, chwilami mam objawy zespołu cieśni nadgarstka. Poza tym nigdzie mi się nie spieszy:) A ponieważ to kwadratowe dzierganie jest mozolne i nudne, powstał plan: jeden, góra dwa kwadraty dziennie, ale codziennie. Po udziabanych dwóch przyłączenie do korpusu. I dalej w te klocki, aż do końca. Sie zobaczy, co z planu wyjdzie:)



Domówiłam też (w kwestii nadgarstka) brakujące szydełka Clover, mam ich już kilka, ale w narzutowym rozmiarze nie miałam. Od nich łapy bolą znacznie mniej, a cieśń mniej ciśnie:


No i czytam - w czasie choroby przeczytałam po raz drugi "Kruchą jak lód" Jodi Picoult. Cenię Jodi za nietuzinkowe tematy, za empiryczne zgłębianie prawdy o nich, za przybliżanie nieznanych mi światów i za zakończenia, które zawsze są niespodzianką:


W drugim koszyczku leżakują zwinięte w nagłym przypływie sił kłębki malabrigo, kłębki na męskie dzierganie. Wszystko już mam - policzone oczka, wybrane druty. Powinnam zacząć, bo sezon się skończy. Może dziś wystartuję? Może:)


Kolory prawdziwe, choć rozjaśniła je lampa. Ale tonacja oddana - no i czerń jest czarna, a to na zdjęciach rzadko mi się zdarza:)




P.S. Bydlątko ma się dobrze... przytyło, zrobiło się nawet nieco papuśne. Dziś dotarło do mnie, że niedługo minie pierwszy miesiąc, pierwszy z "trzech do sześciu", że się jednak przyglądam, zaglądam, obserwuję bardziej, niż to jest potrzebne. I że od tego co się stać musi nie uciekniemy. Ani ona, ani ja. A tak bym chciała...

17 komentarze:

Ataboh pisze...

Ale fajne te szydełka :)
Włóczka męska też super... ciekawe co z niej dziergniesz :)
Tej autorki nie znam... jak trafi w moje ręce to przeczytam. Ja muszę mieć drukowaną ;)

Zahaczona pisze...

piękne męskie kolory! a Jodi jest taka przyjemna :)

janielka pisze...

fajne te szydełka moze ja tez powinnam takie sobie sprawić ręka by mniej bolała

allshadesofblue78.blogspot.com pisze...

Męskie kolory totalnie mnie zauroczyły, nie wiem co z tego powstanie, ale już mi się podoba:))

artema pisze...

A gdzie kupiłaś szydełka? Pozdrawiam noworocznie. Poczytuję bloga i trzymam kciuki za zwierza.

BarbaraS pisze...

powolutku do przodu - oszczędzaj ręce.... piękne plany,,:))
pozdrawiam ciepło i jeszcze pięknych chwil z kochaną psiną...

Magdalena pisze...

Narzuta fajnie rośnie :) Ładne kolory do niej wybrałaś, takie stonowane.

Unknown pisze...

Oj tak, kwadraty potrafią wejść za skórę. Ja do swoich podchodziłam tak bardzo na raty, że nie byłam pewna czy skończę koc w ogóle. No ale, udało się :D A Twór system 2 kwadraty na dzień i dołączenie do reszty bardzo mi się podoba :)

Unknown pisze...

Oczywiście miało być Twój, a nie twór :)

Dorka_62 pisze...

Pozdrawiam czytelniczo włóczkowym pozdrowieniem:) Podziwiam robótki (szczególnie podziwiam zapał w robieniu narzuty - wiem ile trzeba się namozolić w utykaniu niteczek). Widzę, że mamy wiele wspólnego ze sobą - ja też walczę z cierpnięciem łapki i uwielbiam książki Jodi Picoult.
Miłego dnia
Dorka

Joanna pisze...

Piękne kwadraty! Narzuta z nich będzie po prostu dziełem! Ja ogromnie się zachwycam takimi narzutami i tak na tych zachwytach poprzestaję. A gdybym sobie tak jak Ty obiecała zrobić dwa kwadraty dziennie, to przecież dałabym radę :) Trzeba kiedyś to zrobić.
Kolory męskie - piękne! A jakie ładne koszyczki masz!
Miłego dnia,
Asia

Violet pisze...

Poczytam, tone w ksiazkach. Na razie Tolkien i Silmarilion, ale to chyba nie Twoja bajka. Poza tym stupor mam, bol i strach i czekanie...godziny juz chyba...

Sylwia pisze...

Nie ma to jak profesjonalny sprzęt w dużych ilościach :D Męskie kolory strasznie ładne, na pewno wyjdzie coś ładnego :)) Pozdrawiam!

KasiaP pisze...

Ja tez z zapytaniem co to za szydełka ?

Unknown pisze...

Systematyczność to nie jest moja zaleta, więc tym bardziej podziwiam plan codzienny, no i sprytne rozwiązanie z łączeniem kwadratów na bieżąco, bo zdecydowanie uprzyjemni to finiszowanie z pledem (bo na końcu nie będzie kary w postaci chowania miliona niteczek i łączenia ze sobą fafdziesięciu kwadracików)

Wybór kolorów na męski sweter jest fajntastyczny i nie mogę od niego oderwać oczu! Cóż za cuda!

Annette ;-) pisze...

Fajny pomysł z tym planem dziergania kwadracików. Systematycznie, małymi kroczkami, do dużej narzuty - powodzenia :-)

makneta pisze...

Męskie dzierganie będzie piękne. Kwadratów ładnie przybywa.
Judi przeczytałam 1 książkę i jakoś mnie nie ciągnie, ale jakbym miała w rękach to pewnie bym nie pogardziła.

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)