czwartek, 22 grudnia 2016

Za chwileczkę, za minutkę...

zatopię ręce w pierogach i uszkach, nastawię barszcz, zrobię jajka w sosie tatarskim, bez których świąteczne menu byłoby u nas niepełne oraz nie-do-pomyślenia.

Jeszcze upiekę snickersa i sernik z kokosem, te ciasta kochają wszyscy, upiekę, przekroję na pół i jedną połówkę oddeleguję do córcianki.

Córcianka upiecze mięsa i ze mną się podzieli, zrobi stosowną sałatkę i sporą porcję odda mnie, od lat kilku praktykujemy takie podziały, każda z nas robi to, co jej najlepiej wychodzi, po czym dzielimy się na pół i mamy wszystko :)

Mąż zrobił mi dzisiaj resztę zakupów, zatem mam już wszystko, dobry taki mąż, któremu napiszę czego potrzebuję, a on w ramach  świątecznego zaangażowania wszystko to mi dostarczy z sercem i z radością.

Karp od zeszłej soboty się mrozi, jutro go rozmrożę i przyprawię, coby w sobotę wsunąć go do piekarnika i upiec. Będzie pyszny choć przepis jest mojego autorstwa i jest banalnie prosty, a wychodzi totalna pychota.

P.S. "Mamo, mamo, wigilia jest u mnie, masz zrobić (barszcz, jajka w sosie tatarskim, ciasta, karpia - resztę robię ja)" - od dwóch lat dostaję takie telefony, czuję się odciążona, jest mi z tym świetnie, młoda dama przejmuje inicjatywę, ja jestem tylko podwykonawcą, moja córka, moja córka rodzona dokładnie 29 lat temu, dokładnie w czwartek, w sobotę była wigilia, spędziłyśmy ją obie w szpitalu, w poniedziałek wypisałam na żądanie dziecko obciążone gronkowcem na +++...

Dziś jej gronkowiec odszedł w zapomnienie, dziś kończy 29 lat, ma 10 lat małżeńskiego stażu i 9-letniego synka, mówi, że ma wszystko, WSZYSTKO, widzę jej codzienne szczęście, jej przepiękny rozwój, widzę zięcia, którego kocham całym sercem, bo uczynił ją szczęśliwą i naprawdę oboje są dla siebie, tak bardzo dla siebie i tak bardzo to cenią...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)